Marka dawno przestała być pojęciem zarezerwowanym dla wielkich koncernów, wiodących projektantów mody czy potentatów motoryzacyjnych. Marką może być każdy z nas. Jak właściwie o nią zadbać? Co robić, by uczynić z niej powód do dumy?
U podstaw silnej marki osobistej leżą dwie wartości – autentyczność i spójność. Niestety, zdarza się, że ludzie o tym zapominają i starają się wykreować swoją markę wbrew swoim naturalnym predyspozycjom. Często robią to na użytek biznesu lub mediów, dla zyskania popularności lub dla zrealizowania aspiracji (swoich lub innych). Niestety, brak umiejętności i kompetencji sprawia, że próba wytworzenia obrazu siebie, który w zamierzeniu miał zadomowić się w umysłach odbiorców, wcześniej czy później kończy się fiaskiem.
GRUNT TO SAMOŚWIADOMOŚĆ
Kluczową kwestią dla zbudowania solidnej marki osobistej jest uzyskanie odpowiedzi na pytanie „Kim jestem?”. Ona stanowi fundament, na którym można bezpiecznie budować. W celu jej uzyskania trzeba z ogromną uważnością przyglądać się swoim zachowaniom, sprawdzać swoje umiejętności, testować przekonania, nazywać swoje wartości i określać cele. Elementy te składają się bowiem na większe całości – tożsamość, misję i duchowość. Dopiero tak rozbudowana samoświadomość pozwoli nam podejmować decyzje dotyczące marki, którą chcemy być. Nie da się bowiem nic konstruować, jeśli nie znamy narzędzi, które mamy do dyspozycji i materiału, na którym mamy pracować.
W ZGODZIE Z SAMYM SOBĄ
Kiedy nie będziesz miał wątpliwości, co do tego, co jest w twoim życiu ważne, dokładaj wszelkich starań, by sposób, w jaki żyjesz i się zachowujesz, potwierdzał twoje wartości. Bądź spójny na polu zawodowym i osobistym. Jeśli jesteś specjalistą od BHP, to zakładam, że wiesz, że dbanie o bezpieczeństwo nie jest głupim wymysłem i wsiadając na rower zawsze masz kask na głowie. Jeśli jesteś dietetykiem, to wierzę, że stosujesz się do własnych wskazań i nie obżerasz hamburgerami w środku nocy w tajemnicy przed rodziną. Gdybym potrzebowała pomocy pulmonologa, to na pewno nie wybrałabym osoby uzależnionej od nikotyny. Te zależności rozumieją się niejako same przez się. Dzięki nim twoja marka powstaje w umysłach ludzi, z którymi masz relacje niejako samoistnie.
NIE JESTEŚ IDEAŁEM
Ideały są po to, by nigdy nie brakowało nam motywacji do samodoskonalenia. Stawiamy je na piedestale, staramy się im dorównać, tęsknie do nich wzdychamy. Niemniej jednak, brutalna prawda jest taka, że wcale ich nie lubimy. W chwilach gorszego samopoczucia przypominają nam bowiem o naszych niedostatkach i ułomnościach. Czy chciałbyś mieć przyjaciela, który pod każdym względem byłby od Ciebie lepszy? Raczej nie. Po pierwsze, cały czas miałbyś przekonanie, że jesteś gorszy – nie da się z tym żyć. Po drugie, wcześniej czy później zacząłbyś podejrzewać, że drzemie w nim jakaś nieprawdziwość. Czy da się bowiem być idealnym pracownikiem, mężem, ojcem, przyjacielem i synem, który zawsze jest uśmiechnięty, empatyczny, w dodatku dobrze ubrany i bez najmniejszej rysy na charakterze? W odgrywaniu takiego spektaklu, trzeba bardzo uważać, żeby się nie ujawnić najdrobniejszą słabością, gdyż jednym niewłaściwym ruchem można przekreślić wieloletnią pracę.
MARKA TEŻ CZŁOWIEK
Jeśli dysponujesz pewnością siebie, która wynika z adekwatnego poczucia własnej wartości, dasz sobie prawo do popełniania błędów. Masz świadomość, że jako człowiek jesteś istotą omylną, zdarza Ci się czegoś zapomnieć czy być zmęczonym. To w żaden sposób Cię nie dyskredytuje. Jeśli twoje poczucie własnej wartości mimo kilku dziesięcioleci na karku nadal kuleje, bo twoi rodzice o nie w dzieciństwie nie zadbali, czas byś wziął sprawy w swoje ręce. Inaczej będziesz gonił za ideałem – niedoścignionym ideałem. Zaowocuje to frustracją i tylko zwrotnie obniży samoocenę.
DWA PYTANIA UZUPEŁNIAJĄCE
Kiedy nabędziesz wyczerpującej wiedzy o tym, kim jesteś, postaw sobie jeszcze dwa pytania: „czym dla Ciebie jest szczęście?” oraz „jakie działania mają dla Ciebie sens?” To bardzo ważne – już starożytni filozofowie mawiali bowiem, że „tylko człowiek szczęśliwy jest w stanie pomagać innym”. Współczesne badania natomiast potwierdzają, że nic nie czyni człowieka tak szczęśliwym, jak satysfakcjonujące relacje z innymi. Nawet, jeśli wydaje Ci się, że to, czym się zajmujesz, dalekie jest od wspierania najuboższych czy ratowania życia ginącym gatunkom, to jestem pewna, że w konkretny sposób służysz innym. Może pomagasz im w urządzaniu mieszkania, może doradzasz korzystne rozwiązania finansowe, może robisz świetne fryzury, może przygarniasz porzucone zwierzaki albo piszesz niezawodne programy. Każdym zajęciem można pomagać innym. Kluczowe jest to, by Cię ono uszczęśliwiało, byś wykonując codzienne obowiązki, czuł flow. Inaczej z marki osobistej nici.
Kształtowanie swojej marki jest pracą na pełen etat. Nie ma od niej urlopu czy zwolnienia lekarskiego. To nieustanny proces samodoskonalenia, w którym za jednym zdobytym szczytem, czai się następny. Nie ma on jednak nic wspólnego z wyścigiem szczurów – każdy szczyt wybierasz sami. Musi on być w pełni z Tobą zgodny, a jego osiągnięcie musi potwierdzać wartości, w które wierzysz. Inaczej sprawa się rypnie.